Kolejny odcinek z archiwum, trochę tego będzie.
Mała uwaga: to jest odcinek z archiwum, ale uzupełniony, stąd mogą być pewne drobne rozbieżności w wyglądzie Simów, jako że używam obecnie innych zamienników skinów i oczu.
Relacje z Miłowa i Dziwnowa, odc. 4
Mortimer podszedł do sprawy dość sceptycznie - po tylu latach już stracił nadzieję, że jego żona kiedyś się znajdzie. Ale postanowił porozmawiać o tej sprawie z dziećmi, oczywiście kiedy wrócą do domu, w tamtej chwili Kasandra była w pracy, a Aleksander w szkole.
Wieczorem Kasandra wróciła z kolegą z pracy. Nikim innym jak... Lucjanem Papużką. Hmm...
Okazało się, że pan Papużka ma coś do załatwienia w Miłowie. Więc całe szczęście sobie poszedł po krótkiej rozmowie. Tymczasem Ćwirowie znów zebrali się w salonie.- Dzisiaj przed południem dzwonił Technik Zapylacz #9 Kowal z Dziwnowa - oznajmił Mortimer.
- Kto? - zdziwił się Aleksander.
- Znajomy, pomagał mi lata temu odszukać Bellę... mamę znaczy - odrzekł pan Ćwir. Wydawał się być skołowany. - Wtedy się nie udało, ale teraz pan Technik twierdzi, że ją widział. Nie bardzo wiem, co o tym myśleć...
- Mama w Dziwnowie? Tak nagle? Po tylu latach? To się kupy nie trzyma - stwierdził Aleksander.
- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, naprawdę. Może ta osoba jest tylko do niej podobna?
- Pojadę to sprawdzić - oświadczyła Kasandra niespodziewanie.
Mortimer uniósł brwi.
- Myślisz, że coś w tym jest?
- Nie wiem... mam przeczucie. A może chciałabym, żeby to była prawda. Co by to nie było - chcę tam pojechać.
- No no, siostra, ja cię nie poznaję - Alek aż gwizdnął.
Po chwili ciszy odezwał się Mortimer.
- Cóż, skoro tego chcesz... przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Ten Papużka, z którym dzisiaj wróciłaś z pracy, generalnie pracuje w Dziwnowie i tam mieszka. Znajomy z czasów, kiedy jeszcze pracowałem, dzwonił niedawno i mówił mi niepokojące rzeczy na jego temat. Co ty na to, żeby się tam na jakiś czas przenieść i zobaczyć, czy coś jest na rzeczy?
- To wcale niegłupi pomysł. Zgadzam się.
Alek nic nie mówił. Patrzył tylko na siostrę z rosnącym podziwem.
Tymczasem u sióstr Kaliente...
Cofnijmy się do dnia zaraz po tym, gdy Don Lotario i Kasia Langerak zostali wysłani do lat 50. Nina stwierdziła, że trzeba posprzątać trochę dom jej byłego kochanka. Włamała się tam więc któregoś dnia pod osłoną nocy. No... właściwie to włamanie to może zbyt duże słowo - miała klucze.
Zabawne, dom Dona był znacznie czystszy niż kiedy ona przez krótki czas tam mieszkała. Zapewne Kasia dbała o porządek, z Dona zawsze był bałaganiarz - znała go od lat. W sumie musiała tylko zmyć kilka naczyń. Potem odszukała w jego szafie dużą walizkę i zapakowała tam trochę ubrań Dona i Kasi, po czym postawiła ją obok drzwi w salonie. Potem usiadła do jego komputera.
I wtedy wyszło, jak lekkomyślny był ten człowiek Sim. Nie dość, że jego komputer nie był zabezpieczony hasłem, to jeszcze login i hasło do jego konta bankowego miał zapisany na kartce, która leżała pod klawiaturą. No ale jej to pasowało - zamówiła mu przeprowadzkę do Przyrzecza (wynajęła tam domek na trzy miesiące) i opłaciła ekipę do przeprowadzek, która miała zabrać stąd wszystkie jego meble i zawieźć na miejsce. Na koniec wysłała szefowi szpitala, w którym pracował Don, wypowiedzenie.
"No, załatwione - pomyślała. - Wszyscy będą myśleli, że przeprowadziła się z Kaśką do tego Przyrzecza."
Wstała od komputera i zebrała się do wyjścia. Nagle poczuła mdłości.
Zignorowała to jednak i szybko wróciła do domu, pilnując, by ktoś jej nie zauważył.
W domu postanowiła wziąć ciepłą kąpiel z bąbelkami.
Czuła lekką ulgę. Cały dzień zastanawiała się, czy ktoś nie będzie węszył po domu Dona - na przykład jakiś jego kolega z pracy? Trzeba będzie jeszcze pozbyć się jego i Kaśki telefonów komórkowych. Póki co te leżały na dnie szafy z ubraniami, w zamkniętym pudełku, wyłączone i z wyjętymi kartami SIM.
Kilka dni później Dina przez okno ze zdumieniem dostrzegła, że jacyś ludzie wynoszą meble z domu jej sąsiada.
Nawet wyszła to sprawdzić.- Ej, co panowie tu robią?
- No a na co to pani wygląda? Przeprowadzamy sąsiada szanownej pani.
- Don się przeprowadza? Gdzie?
- A... nie wiem, czy mi wolno udzielać takich informacji.
Skołowana, wróciła do domu.
- O, Nina, widziałaś co się dzieje?
- Czyżby jakaś ekipa od przeprowadzek u Dona?- Co... skąd to wiesz? Jak...
- To ja załatwiłam tę ekipę - oznajmiła Nina, obniżając głos.
- Co takiego?
- Cóż, bałam się że będą węszyć, więc weszłam do domu Dona następnej nocy po tym incydencie z wehikułem czasu, zrobiłam tam małe porządki i ekhm... "przeprowadziłam" go do Przyrzecza.
- Przy pomocy jego komputera, oczywiście. Wiesz, że Don jest na tyle nieostrożny, że kartkę z hasłem trzymał pod klawiaturą?
- CO?!
- No. Więc zalogowałam się na jego konto i z niego opłaciłam co trzeba. Kartkę spaliłam. Jeszcze wysłałam wypowiedzenie jego szefowi.
- No no... a ja się wczoraj zastanawiałam, czy nie zaczną węszyć, i myślałam, że powinnyśmy coś zrobić z tym jego domem. Sprytna jesteś.
- Dziękuję. No, to teraz powinnyśmy mieć spokój.
No i wszystko byłoby pięknie, nie powtarzające się mdłości u Niny.
Można się domyśleć co się okazało - Nina jest w ciąży. Ups...
Tymczasem Kasandra przeprowadziła się już do Dziwnowa.
Przy okazji trochę zmieniła styl - ile można chodzić w tych kucykach...
Oczywiście Kasandra czym prędzej udała się do pana Kowala i zaczęła go wypytywać o matkę: gdzie ją widział i kiedy.
Starszy kosmita powiedział, że przechodziła niedaleko ich domu, kiedy ten szykował obiad dla rodziny. Nie mógł nic więcej powiedzieć - kiedy wyszedł, kobieta zniknęła. Natomiast był przekonany, że gdzieś mu mignęła w tej knajpie prowadzonej przez dwójkę rodzeństwa.- Jakiej knajpie?
- Nazwali to Saloonem Wyjców. Dziwna nazwa, ale miejsce dość przyjemne. Najlepiej wpaść tam wieczorem i popytać.
Kasandra nie była zachwycona. Spodziewała się dowiedzieć czegoś więcej. No ale widać to nie mogło być takie łatwe. Postanowiła jednak pójść za radą TZ9 i wieczorem pojechała do "Saloonu Wyjców".
Niestety i tam niewiele się dowiedziała: Hirek, właściciel knajpy, potwierdził, że widział kilka razy kobietę ze zdjęcia (Kasandra wgrała zdjęcia na telefon), ale nie wyróżniała się dla niego szczególnie, ot, grała często w bilard, kupiła parę drinków, nic szczególnego.
Jednak wymienili się numerami, a Hirek obiecał, że jeśli zobaczy tę kobietę, niezwłocznie zadzwoni.Kasandra wróciła do domu, niezbyt zadowolona. Z drugiej strony obudziło to w niej nadzieję, więc nie zamierzała odpuszczać. Postanowiła popytać mieszkańców Dziwnowa, zaczynając od Lucjana.
Tymczasem Anka Wyjec czekała na Nerwusa, coraz bardziej wkurzona. I już wyobrażała sobie, jak to Nerwus znalazł sobie inną...
Właśnie, a Nerwusa nikt ostatnio nie widział. Hmm.
No ale wracając. Następnego dnia Kasandra odwiedziła Papużków. Zastała tylko Lucjana... który po prostu ją spławił, wymawiając się remontem. Kobiety podobnej do tej ze zdjęcia nie widział, ale obiecał że spyta żony.
Na Kasandrze dom Lucjana zrobił nieprzyjemne wrażenie. Sam Lucjan też. Cała ta sytuacja jej się nie podobała. Raczej nie podejrzewała go o przetrzymywanie jej matki, ale ewidentnie on i jego żona coś ukrywają.